Sprawy różne

Sprawy różne

Wrocław-Złotów-Ujeździec Wlk-Trzebnica-Wrocław

Plany były inne, ale kolega wymiksował się z jazdy do Sobótki, a dodatkowo w Górach Sowich prognozowane były burze, więc zrezygnowałem z tamtych kierunków i wybrałem tereny na północ od miasta. Choć chciałem być sprytny to deszcz i tak mnie spotkał, na szczęście musiałem przeczekać tylko pół godziny w przydrożnym lasku.  

P.S. Droga Ludgierzowice - Złotów jest już w bardzo złym stanie, dodatkowo jest ruchliwa, a jakby tego było mało, to można tam jeszcze spotkać TIRy.

Wrocław-WOW-Brzezia Łąka-Borowa-Wzgórza Trzebnickie(Prababka)-Psary-Wrocław

Kolejny wyjazd z kolega w poszukiwaniu "lawendowych pól". Tym razem odwiedziliśmy dwie lokalizacje na północny-wschód od miasta. Pierwsza w miejscowości Brzezia Łąka to bardziej prywatny ogród niż ogólnodostępne miejsce, a druga to dobrze mi znane pole lawendy, które mijałem wiele razy odwiedzając Wzgórza Trzebnickie. Wisienką na torcie był podjazd na Prababkę, który pokonałem dwukrotnie w celu nagrania filmiku z podjazdu.

"Pętla Lutynia"

Chyba pierwszy raz w historii prowadzenia rowerowego pamiętnika zdarzyło mi się, że nie kojarzę terminu oraz celu dłuższego wyjazdu, ale do statystyk trzeba podać jakąś datę i go zatytułować.

Wrocław-Oborniki Śląskie-Morzęciń Wielki-Brzeg Dolny-Wrocław

Wypad w poszukiwaniu pól lawendy pod projekt kolegi. Docelowe "lawendowe pole" okazało się nieduża działką położoną na skraju wsi, przez co cała ta sytuacja skojarzyła mi się z popularnymi memami z kategorii "oczekiwania vs. rzeczywistość". Na powrocie zahaczyliśmy jeszcze o "zamek na wodzie" w Wojnowicach, gdzie akurat odbywał się turniej rycerski. Bonusową atrakcją w tym miejscu okazała się możliwość zwiedzenia wnętrz zamku bez dodatkowych opłat. 

P.S. Trasę wycieczki pokonałem na szosie, bo jakoś nie mogę zabrać się za remont generalny gravela. Do pokonania zaplanowany był tylko jeden odcinek "terenowy", który szosa pokonała bez większych problemów, choć dźwięk uderzających kamieni o karbonowe obręcze nie był miły dla ucha.     

Jezioro Panieńskie

Wyjazd z grupa rowerową, której ogłoszenie na fejsie znalazł kolega. Choć wspólny wyjazd z tą ekipą to za dużo powiedziane, ponieważ po kilkuset metrach okazało się, że ich tempo jest zdecydowanie za wysokie na mój miejski rower, obecną formę kolegi oraz jego znajomej, która do nas dołączyła. Ostatecznie nad tytułowe jeziorko, czyli starorzecze Oławy, dotarliśmy sami w spokojnym tempie. Wracając zahaczyliśmy jeszcze o kąpielisko w Siechnicach, ale bez kąpania się w nim.

Sprawy różne

Sprawy różne

Wrocław-Góry Sowie (Wolibórz)-Przemiłów-Wrocław

Pierwszy w tym sezonie wypad w Góry Sowie, a w związku z faktem, że Przemiłów nie jest jeszcze uruchomiony, wyjazd miał miejsce bezpośrednio z Wrocławia. Na początek wybrałem trochę łatwiejszy wariant trasy przejazdu przez Przełęcz Woliborską, prowadząca na nią DW384 jest już po wymianie jej najbardziej zniszczonego odcinka od strony Woliborza, co dodatkowo pozwala myśleć o bezpiecznym zjeździe z tej strony przełeczy. Jedyny gorący posiłek na trasie zjadłem w Bielawie w postaci szybkiej przekąski w Żabce.

Technikalia: W rowerze wróciły delikatne trzaski z okolic suportu, które pierwszy raz pojawiły się po jedzie w burzy w zeszłym roku, ponieważ pojawiają się one po jakimś czasie od rozpoczęcia jazdy, to mam nadzieję, że ich źródłem są słabej jakości łożyska w tanim chińskim suporcie, a nie karbonowa korba (choć teraz już wiem, że ona z powodu swojej konstrukcji również lubi trzeszczeć, a w wielu przypadkach wręcz pęknąć...) czy w najgorszym przypadku karbonowa rama. Dodatkowo nowa chińska przednia tarcza lekko pokrzywiała się na zjazdach.